Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2020

Joseph Sheridan Le Fanu, „Osobliwe zdarzenia”, przeł. Ewa Horodyska, C&T, 2017

Obraz
  Josepha Sheridana Le Fanu wydawano w Polsce od dawna. W antykwariatach i internecie można w zasadzie bez problemu wyszukać stare egzemplarze z Wydawnictwa Literackiego „Stryja Silasa”, „Domu przy cmentarzu” i oczywiście znakomitej, fenomenalnej, acz mrożącej krew w żyłach „Carmilli”. I to właśnie od niej, kilkadziesiąt lat temu, zaczęła się moja podszyta lękiem miłość do prozy Le Fanu. Po pewnym przestoju w wydawaniu irlandzkiego pisarza ostatnimi laty pojawiło się kilka jego książek, choćby tom nowel „W ciemnym zwierciadle” i niewielkie zbiory z wydawnictwa C&T, w tym właśnie „Osobliwe zdarzenia”.   Zawiera on siedem opowiadań, każde nie przekracza trzydziestu kilku stron. W większości z nich znajduję to, co tak cenię w dziewiętnastowiecznej prozie, mianowicie narratora w pierwszej osobie, podkreślającego dla uwiarygodnienia swojej opowieści, że zna ją od kogoś bliskiego lub stał się posiadaczem wersji pisanej. Czasami owa rzetelność jest powtórzona, gdy w cytowanym rękopisie po

Michał Urbaniak, „Lista nieobecności”, Mova, 2020

Obraz
  U autora „Listy nieobecności”, mimo że porusza się w krajobrazach znanych większości czytelników (blokowisko, koniec PRL-u, przełom dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku, czasy prawie współczesne) i polskiej problematyce społeczno-obyczajowej, nie ma jednoznaczności. Nie koncentruje się na, powiedziałbym, jednym nieszczęściu. Trzydzieści lat polskości pokazuje jako okropną, ciemną, wilgotną, głęboką sztolnię, w której kumulują się najgorsze ze zdarzeń dla ludzi próbujących w jakimś polskim mieście w miarę normalnie pracować, mieszkać, mieć dzieci, wiązać się w związki. Okazuje się, że żadne z tych pragnień czy zobowiązań nie gwarantuje spokoju, każdy wybór jest zły, wszystko jest powiązane siecią przyczyn i skutków, z tym że sieć ta jest splątana, pokryta węzłami, jakimiś grudkami, poprzerywana. U Michała Urbaniaka nie da się jej rozplątać, rozłożyć swobodnie na poszczególne nitki. Los rozrzucił puzzle na miliony elementów. Bohaterom udaje się je poukładać tylko gdzieś po boka