Posty

Claudia Salazar Jiménez, „Krew o świcie”, przeł. Tomasz Pindel, Wydawnictwo ArtRage, 2023

Obraz
  Bardzo krótka, jedynie kilkudziesięciostronicowa powieść „Krew o świcie” autorstwa Claudii Salazar Jiménez opowiada o latach krwawego terroru Świetlistego Szlaku i równie straszliwej odpowiedzi peruwiańskiego rządu, widzianych oczami trzech kobiet z różnych klas społecznych. Już sama konstrukcja książki, w której powierza się pierwszoosobową narrację kilku bohaterkom, pokazuje czytelnikowi, że to, co działo się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w andyjskim państwie, ogarnęło cały jego obszar i ludność. Wprawdzie autorka najgwałtowniejsze sceny umieszcza w przycupniętych pośród gór indiańskich wsiach, lecz początki rewolucji znajduje w miastach, jakby wskazując wprost na sprawców i ofiary, poniekąd dzieląc społeczeństwo Peru, i - jakby nie było - obarczając winą klasę wykształconą w teoriach, ideach, historii. Jednakże, jak to zwykle bywa, nic nie jest do końca jednoznaczne, ponieważ rozpętana wojna domaga się o ofiary wszędzie. Wirus, który wylągł się w jednym miejscu,

Eduardo Halfon, „Klasztor. Żałoba”, przeł. Tomasz Pindel, Wydawnictwo Czarne, 2023

Obraz
  Jesteśmy pokoleniem poszukiwaczy, my, obecni pięćdziesięciolatkowie, z których wielu miało to szczęście, że dzięki odwadze, inteligencji, talentowi swoje rodzinne eksploracje mogli spisać i za pośrednictwem literatury przekazać innym, takim, którzy mają na tyle refleksji, żeby prześledzić, choćby jedynie w głębi myśli, serca, duszy rodzinne drogi niezwykłego dwudziestego wieku. A drogi te, czasami szerokie trakty albo wąskie ścieżki przymusowych przesiedleń, migracji ekonomicznych, ucieczek, dla nas, tych z trzeciego pokolenia, giną we mgle historii. Tak jak zacierają się imiona i nazwiska, ulegają transkrypcji języka kraju, który stał się nowym domem i kiedyś, zmienione na zawsze, zostaną wyryte na płytach nagrobnych. Rozdroża Rewolucji Październikowej, II wojny światowej, ścieżki do piwnicznych kryjówek przed nową bolszewicką władzą i do leśnych przed umundurowanymi wyklętymi, zaryglowane bydlęce wagony do obozów koncentracyjnych i równie bydlęce Akcji „Wisła”, Umschlagplatz, plac

Anna Bikont, „Cena: W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie”, Wydawnictwo Czarne, 2022

Obraz
  Prawie czterysta stron opowieści składającej się z trzydzieści pięciu rozdziałów (dwa pozostałe opisują głównie realia i okoliczności powojennej działalności organizacji żydowskich) to fragmenty, czasami wręcz strzępki, wyjątki z życia Polaków i Żydów odnalezione przez Annę Bikont w archiwach, spisane z rozmów, telefonicznych i osobistych, bardzo prywatnych, intymnych, cichych, prawie wyszeptanych albo nieco wymuszonych kolejnymi listami mailowymi, głośnymi dzwonkami czy tylko brzęczeniem telefonów komórkowych, przemyślanych tygodniami, miesiącami, za którymi stoją niechęć i odwaga, potrzeba i łzy. Dzieci jest więcej niż rozdziałów, których tytuły i podtytuły to imiona i nazwiska, imiona czasami zapisane zdrobnieniem, w końcu niezidentyfikowana mała bohaterka, której rola zdaje się przez ową anonimowość tym większa, bo reprezentuje ogromną rzeszę nienazwanych - spalonych, zastrzelonych, zatłuczonych kijami, ale i być może ocalonych, niezdających sobie sprawy z pochodzenia, bez dzieci

Kazimierz Brakoniecki, „Dziennik olsztyński 1989-1993”, Convivo, 2022

Obraz
  W kilku (niewielu) poprzednich książkach kronikarskich, wspomnieniowych czy pamiętnikarskich jeden z najważniejszych współczesnych poetów Warmii (i chyba także Mazur), nieoceniony olsztyński animator kultury i sztuki oraz inicjator wielu projektów, mających wpływ na rozpoznawalność Olsztyna na mapie kulturalnej Polski i poza nią, przedstawiał czytelnikom swoje miejsce pracy, tworzenia, ideały, potrzeby edukacyjne, swoje i miasta, tudzież największy zdaje się zamysł, mianowicie otwarcie regionu, z którego się wywodzi, na państwa sąsiednie i połączone z owym miejscem historycznie, czyli wielonarodową wspólnotę. Jednak nigdy Kazimierz Brakoniecki nie opowiadał o tym wszystkim tak subiektywnie, tak ksobnie, jednocześnie otwarcie i dociekliwie jak w „Dzienniku olsztyńskim”. Książka została wydana na siedemdziesięciolecie urodzin autora i nie można oprzeć się wrażeniu, że stanowi – choć pisana trzydzieści lat wcześniej – podsumowanie, rozliczenie nie tyle z życiem i twórczością, ile z kult

Carson McCullers, "Komu ukazał się wiatr? Opowiadania zebrane", przeł. Michał Kłobukowski, Wydawnictwo Czarne, 2023

Obraz
  Dwadzieścia jeden opowiadań, jeśli nawet większość z nich liczy po kilka czy kilkanaście stron, tworzy potężny tom opowieści o amerykańskim Południu, które nie tyle przekonują opisanymi krajobrazami, ale przykuwają uwagę nie do końca dostrzegalną, może niedookreśloną, czy też niezrozumiałą atmosferą i nastrojem, otaczającymi mieszkającego tam bądź pochodzącego stamtąd człowieka. Jeśli nawet niektóre fabuły toczą się w innej części Stanów Zjednoczonych, to bohaterowie poruszają się w jakiejś toni czy poświacie, pochodzącej właśnie z Południa, niosącej ze sobą wyalienowanie, marginalizację, niedopasowanie, wyobcowanie, nieszczęście egzystencji. Carson McCullers zdaje się chodzić od miasteczka do miasteczka, zaglądać przez okna domów, wchodzić przez uchylone drzwi, mijać na ulicach czy w hotelowych korytarzach pozostawionych poza nawiasem ludzi. Najpierw, niczym etnograf czy raczej antropolog albo socjolog, przeprowadza badania na Deep South, by potem na chwilę, na jedno, dwa opowiadani

Władysław Zawistowski, „Dobry adres: Dramaty”, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich, 2021

Obraz
  W roku 1980, kiedy Władysław Zawistowski zaczynał pisać "Podróż do krańca mapy", Polska była częścią zamkniętego obszaru nazywanego Układem Warszawskim, ewentualnie Radą Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Kraje rodziny socjalistycznej, której matką i ojcem była Moskwa, swoje granice, przynajmniej dla większości społeczeństwa polskiego, opierały na wyobrażonej Żelaznej Kurtynie i zdecydowanie materialnym, zmilitaryzowanym, pełnym zasieków, drutów kolczastych, wież i bud strażniczych Murze Berlińskim, z którego wystawały lufy karabinów maszynowych niczym wszędobylskie na ulicach w dwudziestym pierwszym wieku kamery. Za chwilę nie tylko mityczny Zachód, ale i państwa Bloku Wschodniego stały się dla Polaków przestrzenią tajemniczą, w której zachodzą procesy i zmiany dla nich nieosiągalne, pozostające poza możliwościami tutejszego społeczeństwa, ale niezwykle je interesujące. Jedynym sposobem eksploracji, który przyniesie wiadomości zza kopuły, jest przekaz państwowy. Aby doszedł do