Patrycja Dołowy, "Pęknięte lustro: Próba portretu Adama Czerniakowa", Filtry, 2024
Wybaczam Patrycji Dołowy kilkudziesięciostronicowy prolog (a także wcale nie taki krótki wstęp), ponieważ jego lektura sprawiła, że poczułem, jakby autorka chwyciła mnie za rękę, niezdecydowanego, może nawet trochę opierającego się, i pociągnęła przez uchylone lekko drzwi historii, która skończyła się ledwie niecałe trzydzieści lat przed moim urodzeniem. Rzecz w pamięci o człowieku, który mógł przeżyć, jak i jego syn, ale został zamordowany. Dzisiaj w głębinach Internetu znajduję słowa o zdradzie, a jeszcze bardziej ukryte linijki temu przeczące. Próbuję sobie wyobrazić czasy zagmatwane tak, że podejmowanie decyzji i wyborów zwykle bywa złem koniecznym, które zapisane zostaje na lata, żeby potomnym spędzać sen z oczu, szczególnie tym, których nazwisko nie pisze się już przez przegłos, jak kiedyś, gdy umlaut miał służyć odróżnieniu się od gojów. Tam Lwów, u Patrycji Dołowy zaś Warszawa. W drodze na Cmentarz Łyczakowski trzeba się przepchnąć między tłumem Ukraińców, Polaków, Żydów ...