Teatr Jaracza, "Krzyżacy"
Mieszkając w powiatowym mieście o ograniczonej ofercie kulturalnej nie mogliśmy przepuścić okazji i wybraliśmy się do olsztyńskiego Teatru Jaracza na „Krzyżaków” Jana Klaty, który w zasadzie w przeddzień premiery został dyrektorem Teatru Narodowego w Warszawie. Oczywiście nazwisko reżysera elektryzowało, ale także to, że w Jaraczu niedługo po „Weselu” i „Balladynie” mogliśmy zobaczyć kolejny spektakl oparty na polskim kanonie literackim. A ponadto przecież na scenę przeniesiona powieść, której fabuła tak blisko terytorialna, bo jakże niedaleko z Olsztyna do Malborka, Szczytna i poniekąd Spychowa, nawet, jeśli to nie to Spychowo. Najpierw uderza biel i srebrzystość. Na tym skupia się wzrok. Liczne postacie na scenie wyglądają jak pokraczni szturmowcy Imperium z uniwersum „Gwiezdnych wojen”. Albo jak Teletubisie, tyle że w jednym neutralnym kolorze i bez damskich torebek. Gdy biorą się pod ręce w jakimś ni to marszu, ni to tańcu, jestem przekonany, że na ich srebrnych puchowych p...