Jan Grabowski, „Wybielanie: Polska wobec Zagłady Żydów”, Wydawnictwo Vis- à -Vis Etiuda, 2024


 

Na początku 2025 roku Elon Musk powiedział władzom i członkom Alternative für Deutschland, żeby porzucili poczucie winy z powodu wydarzeń, których uczestnikami byli osiemdziesiąt lat temu krewni obecnych młodych ludzi. Należy zapomnieć, przestać się przejmować, chyba zabielić, zatynkować, zamalować brunatną farbą, czyli kolorem już o nie negatywnym odcieniu, ale tak jak inne, przyjaznym, neutralnym, specjalnie z palety się nie wyróżniającym.
O ile pierwsze obozy koncentracyjne powstawały na terenie III Rzeszy, gdzie wykorzystywani i umęczani byli nieprawomyślni wobec nazistowskiej, faszystowskiej, hitlerowskiej machiny więźniowie polityczni, homoseksualiści i członkowie mniejszości narodowych oraz etnicznych, to za moment na wschód od Odry wyrósł symbol owego straszliwego, ciemnego, ponurego Mordoru - fabryki śmierci dla milionów Żydów, dotąd w historii nie spotykane. Choćby liczba zamordowanych, choćby mechanizm unicestwiania, choćby Zagłada, Shoah, Holokaust… powinny uczynić pomnik, który stałby się po wsze czasy przestrogą przed jakąkolwiek najmniejszą agresją człowieka przeciw człowiekowi. A zatem pamięć. Przynajmniej raz, dwa, może trzy razy do roku. I edukacja. Co przecież powinno iść w parze. I żeby było to zarazem bronione i prowadzone systematycznie jak dwie godziny religii w polskiej szkole. I żeby słowo „Zagłada” w podręcznikach do historii było tak często powtarzane jak nazwiska żołnierzy wyklętych. I żeby wycieczkom dydaktycznym, o których było głośno za poprzedniego ministra edukacji, obecna minister zmieniła nieco (a może i więcej niż nieco) szlaki. Czasami w prasie czytam o odwiedzinach izraelskiej młodzieży w największym obozie zagłady położonym na ziemiach polskich. I jestem ciekaw, czy w podobny sposób, a mam na myśli liczby i częstotliwości, przekładają się one na potrzeby polskiego szkolnictwa. 
W niedawnych wyborach parlamentarnych w Niemczech AFD zajęła drugie miejsce zdobywszy ponad dwadzieścia procent. Co do wyborów prezydenckich w Polsce, komentarze sugerują, że skrajnie prawicowy kandydat znajdzie się w drugiej turze, prześcigając kandydata mniej skrajnie prawicowego. Jednym z haseł (obecnie jakby zapomniane; czyżby znowu zatynkowane?) tego pierwszego jest „Polska bez Żydów”. Coraz częściej mówi się o zbliżeniu owego skrajnego kandydata i partii, z której się wywodzi, do wyborczych dwudziestu procent. Straszliwa symbolika. 
„Wybielanie: Polska wobec Zagłady Żydów” Jana Grabowskiego trafiła w moje ręce właśnie w tym nieszczęśliwym momencie i stąd te wszystkie powyższe skojarzenia i dygresje. Profesor Grabowski jest między innymi autorem „Judenjagd” i współredaktorem dwutomowego opracowania „Dalej jest noc”. Stoją one na półce obok książek Joanny Tokarskiej-Bakir, Barbary Engelking, Dariusza Libionki, Aliny Całej, Jacka Leociaka i Jana Tomasz Grossa, z których niektórzy, wraz z Janem Grabowskim, posądzani są w Polsce o rzekome przekłamywanie historii, występowanie przeciwko Polsce, negowanie tego, że większość Polaków ratowała Żydów w czasie drugiej wojny światowej. Posądzani głośno, oficjalnie, medialnie, na drodze sądowej. Właśnie, o oskarżaniu było bardzo głośno. O ich obronie daleko mniej, jeśli wcale. Wydawałoby się, że to niezwykły dysonans.
Nie lubię słowa „brunatnieje” na określenie zmian społecznych i politycznych zachodzących w europejskich państwach. Wzbudza we mnie przede wszystkim strach przed nienawiścią, agresją, jakąś nieracjonalną fizyczną siłą, której mógłbym ulec ja czy ktokolwiek inny, a co spowodowałoby absurdalną zmianę w dotychczasowym nie tylko postrzeganiu otaczającej rzeczywistości, lecz każdym aspekcie życia. Niestety to słowo jest zbyt często powtarzane w artykułach prasowych, esejach, felietonach, komentarzach do nich. Profesor Grabowski stał się w Polsce niestety ofiarą tych zmian. I stąd, moim zdaniem, wzięła się ta krótka książeczka, licząca sto dwadzieścia kilka stron. Jej autor, powodowany zrozumiałymi emocjami, oddał czytelnikowi w piętnastu rozdziałach swoją ogromną wiedzę, ale w sposób niezwykle skondensowany, choć nie pozbawiony liczb, dat, nazwisk i przede wszystkim wydarzeń udowadniających przynajmniej trzy tezy. Przede wszystkim, że nie wszyscy Polacy (ani nie większość) pomagali Żydom w trakcie drugiej wojny światowej. Po drugie, społeczeństwo (a szczególnie klasa polityczna) niezwykle silnie się radykalizuje w kierunku skrajnie prawicowym. I w końcu, należy skoncentrować się na wychowaniu i edukacji, żeby zapobiec katastrofie. 
Niezwykle dla mnie ważna wydaje się rodzinna historia Jana Grabowskiego. Rzecz nie w tym jednak, żeby doszukiwać się korzeni, znajdywać powody do wypominania, szukać jakichś złych emocji, a tym samym podobnych intencji. Chodzi być może o nie do końca zdefiniowaną żarliwość, nieustępliwość w poszukiwaniu wiedzy, wertowaniu materiałów, podróżach między Kanadą a Europą, prelekcjach, wykładach, wywiadach, kolejnych pracach naukowo-historycznych. A także w niezwykłym dystansie do atmosfery, która, i tu przecież już nie ma żadnych wątpliwości, otacza organizowane z Profesorem spotkania. Niestety ten dystans został któregoś dnia skrócony. I to według mnie kolejny powód, że „Wybielanie” powstało.
Dziadkiem Jana Grabowskiego był Jozue Abrahamer. „ (…) Jozue postanowił zalegalizować swoje «aryjskie» papiery, które tak dobrze mu się przysłużyły podczas wojny, i oficjalnie zmienił nazwisko na Czesław Grabowski” [1]. Jozue miał brata o imieniu Samek, który zdecydował się pozostać przy nazwisku Abrahamer. Był ocalałym. Przeżył Holokaust w Warszawie. Został zamordowany wraz ze swoją sekretarką 8 kwietnia 1946 roku pod Krakowem przez bandytów z Batalionu Samoobrony Antykominternowskiej, podziemnej siatki antykomunistycznego i „patriotycznego” ruchu oporu Józefa Kurasia, znanego pod wojennymi pseudonimami „Orzeł” i „Ogień”. Jak pisze Grabowski, Samek i jego sekretarka nie byli komunistami. Byli za to bogatymi Żydami. Dlatego zostali zabici przez polskich bojowników. Autor przywołuje tę smutną historię nie tylko z uwagi na to, żeby utożsamiać się z Żydami. O wiele od tego ważniejsze jest to, co stanowi jeden z tematów książki, mianowicie ubolewanie nad tym, że honoruje się morderców, a nie ich ofiary, rękoma kolejnych prezydentów tworząc z tych pierwszych bohaterów narodowych, by następnie upamiętniać ich ekspozycjami muzealnymi, harcerskimi rajdami, dziesięciozłotową monetą z czystego srebra.
We „Wstępie” Jan Grabowski pisze: „Celem niniejszego tomiku jest pokazanie ewolucji metod indoktrynacji, które doprowadziły do tego, że dziś Polskę można uważać za lidera w negacji historii Holokaustu” [2]. Jedną z tych metod jest przekonywanie o masowym niesieniu przez Polaków pomocy Żydów w czasie Zagłady. Oczywiście prawdą niezaprzeczalną jest, że Polacy mają najwięcej drzewek oliwnych ku czci Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Ale Grabowski pisze o liczbie, która ponoć wydaje się szacunkiem ostrożnym i zachowawczym, dwustu tysięcy Żydów, którzy zginęli przy udziale Polaków. Przeraża jednak nie sama liczba, ale to, iż Zagłady uniknęło około dziesięć procent, czyli blisko dwieście pięćdziesiąt tysięcy, zaś mniej niż trzydzieści tysięcy przeżyło do wyzwolenia; los pozostałych zależeć miał od Polaków… Otóż to, chyba nie wszyscy Polacy pomagali Żydom. W książce autor wspomina także o czasach II Rzeczpospolitej i tuż powojennych (opisuje krótko i Marzec 1968 roku), by uświadomić, że antysemityzm na ziemiach polskich nie pojawił się znikąd, nagle, a winnymi jego istnienia nie są ciągle inni podżegacze. Tym zagadnieniom poświęcono wiele doskonałych i obszernych opracowań. Niektórych Jan Grabowski jest autorem, współautorem bądź redaktorem.
Radykalizacja, antysemityzm, skrajna prawicowość w Polsce po odzyskaniu suwerenności w 1989 roku najpierw pełzały pokątnie, wylewały się gdzieniegdzie strużkami, które po chwili wysychały. To było tak jakoś subkulturowo, gdzieś na zapleczu, po zmroku, w lesie, w piwnicy. Nie interesowaliśmy się specjalnie Bliskim Wschodem i polityką Izraela. Ze szkoły pamiętaliśmy Nałkowską i Borowskiego, choć niespecjalnie było to nam bliskie. O Marcu nie wiedzieliśmy prawie nic. Nikomu nie przychodziło do głowy odwiedzić obozy zagłady. Aż przyszedł Internet i wszystko przewróciło się do góry nogami, bo można było powiedzieć anonimowo, co tylko przychodziło na myśl, ktoś przypomniał sobie o populizmie i w końcu na kilkanaście lat Polska „wstała z kolan”. O tych czasach współczesnych jest zatem w „Wybielaniu” najwięcej. Negowanie Holokaustu jest prawie niedostrzegalne. Ukrywa się w potoku zdarzeń, kłębowisku słów, którymi się gra, żeby winę przenieść wyłącznie na Niemców, a jedynie chwałę własnego narodu wynosić jak najwyżej; zbrodnie zniknąć mają w pyle, błocie, koleinach i pod kolejnymi warstwami asfaltu oraz betonu. Nie tylko Polska tak czyni. Grabowski przytacza przykłady Węgier, Litwy, Ukrainy i Łotwy. Dużo w „Wybielaniu” o „polityce historycznej” i polityce tożsamości.
Profesor sporo pisze o działaniach Instytutu Pamięci Narodowej, zmianach w prawodawstwie dotyczących znieważania narodu  polskiego, czego redaktorzy, w tym Grabowski, książki „Dalej jest noc” zaznali na sobie. Na kartach przewijają się rządowi politycy, broniący dobrego imienia Polaków w kontekście Zagłady: Przemysław Czarnek, Mateusz Morawiecki. Autor przygląda się żonglowaniu hasłami w Wikipedii. Przypomina o negatywnej wrzawie po ukazaniu się „Sąsiadów” Grossa. Czasami przenosi czytelników w przeszłość, cytując fragmenty wspomnień ocalałych, które nie stawiają w pozytywnym świetle Polaków. To są cytaty przejmujące. Czy Grabowski się obrusza? Może denerwuje? Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jakie uczucia towarzyszą mu, gdy zbiera materiały, ubiera w słowa, zdania, akapity i rozdziały tej książeczki. Jestem zdziwiony, ale tylko trochę, gdy znajduję w niej frazy ironiczne, bezpardonowe, może i dotkliwe, cierpkie, pełne goryczy. Choćby wtedy, gdy pisze o wydarzeniu 25 listopada 2021 roku na stacji w Treblince z udziałem ówczesnej wiceministry kultury i dziedzictwa narodowego. Podobne działania nazywa „Kordonem sanitarnym polskiej cnoty”. Z Treblinki zabiera nas Grabowski do Auschwitz i pisze o jego polonizacji. To tam znajdujemy zdanie: „Każde z tych stwierdzeń było albo bezczelnym kłamstwem, albo, w najlepszym wypadku, półprawdą” [3]. To w związku z KL Auschwitz właśnie. I mimo, że dalej jest mowa Instytucie Strat Wojennych im. Jana Karskiego i Instytucie do Walki z Antypolonizmem, wpisanych w kampanię nienawiści i „oswajanie” Auschwitz, zdumiewa, że w kraju, w którym jeszcze nie tak dawno o mordzie w Katyniu nie uczono w szkołach, a tylko mówiono w niektórych domach, można tak łatwo szafować edukacją, pamięcią, prawdą (czy może to ostatnie słowo jest zbyt przesadzone?).
Uwagę zwracają dwa fragmenty, z których pierwszy jest wyjątkowo dobitny w kontekście polemiki o ratowaniu Żydów w czasach II wojny światowej. Jan Grabowski przytacza list swojego ojca z 1973 roku, „zaadresowany do Kazimierza Koźniewskiego, bohaterskiego żołnierza podziemia w czasie i wpływowego pisarza w okresie Polski Ludowej” [4]. Rzecz dotyczy opinii o niektórych Polakach, którzy nie tylko przyklaskiwali mordowaniu Żydów w obozach koncentracyjnych, ale i ironicznie traktowali ostatnią walkę stojącego w płomieniach warszawskiego getta. Jednocześnie list zawiera argumenty w obronie chrześcijańskich postaw ludzi, którzy pomagali Żydom, ryzykując wydaniem przez współrodaków. Tyle że większość ocalałych spotykały zatrzaśnięte drzwi i szczucie psami. Ostatnie zdanie przytoczonego cytatu jest przygnębiające: „Hieny nie wymarły, nie uciekły – żyją spokojnie wśród nas jako typowi i szanowani członkowie społeczeństwa, nie inaczej niż ich o tyle bardziej krwią splamione odpowiedniki w NRF i NRD” [5]. 
Drugi fragment pochodzi z pierwszego rozdziału, zatytułowanego tak jak książka. Nie ma wątpliwości, że Grabowski by jej nie napisał, gdyby nie zdarzenie sprzed trzech lat w Niemieckim Instytucie Historycznym, o którym stało się głośno w mediach. Nie pisano wszak, i o tym właśnie Profesor wspomina, że przed budynkiem protestowała grupa demonstrantów, zmobilizowanych przez Roberta Bąkiewicza. Niektórzy z protestujących przyprowadzili ze sobą dzieci. Przynieśli oczywiście transparenty, których treść, a część była napisana po niemiecku, „jakby to miało ujawnić twarz wroga przyczajonego wewnątrz budynku” [6], wskazywała jednoznacznie na promowanie polskiej martyrologii kosztem żydowskich ofiar. Oczywiście, potem jak było, wszyscy doskonale wiemy. Brutalnie przerwany przez posła na Sejm Rzeczpospolitej wykład, agresja słowna i fizyczna parlamentarzysty, to niewiarygodne poczucie bezkarności, pewności, że wściekłość, furia i brutalność może zdominować przestrzeń kulturalną, przeznaczoną na rozmowę, wymianę poglądów, spieranie się na argumenty wypowiadane nawet na stojąco, ale z zachowaniem jakiejś dozy szacunku, które przedstawiciel władzy ustawodawczej z napuszoną swobodą raczył przekroczyć krokiem dumnym, depcząc przy okazji naukę. Dziwne, ale czy to nie prowokuje myśli, że historia zatoczyła koło? Ot, ironia losu. 
Cóż, ta książka to głos podniesiony na głupotę. Na cynizm także. I oczywiście na bezduszność. Warto przynajmniej zaznaczyć odpowiednie fragmenty i nauczyć się liczb. Warto zapamiętać okrutny los, jaki przydarzył się niejakiemu Samkowi Abrahamerowi i wbić sobie do głowy, że nie tylko jemu, ocalałemu, szczęście przeżycia Shoah zostało odebrane tuż po wojnie przez tych, którzy mogli go uratować. A najłatwiej chyba zapamiętać, ile kosztowała butelka wody w 1942 i 1943 roku na stacji kolejowej w Treblince.     
W książce pojawia się wiele imion i nazwisk osób publicznych. Przykre, że mogą zostać zapamiętani z niechlubnych wypowiedzi oraz podjętych decyzji i działań. Grabowski je przytacza, cytuje, podkreśla. Wydaje się, że kręci głową z niedowierzaniem. Zapewne niektórzy czytelnicy również. 

___
[1] Jan Grabowski, „Wybielanie: Polska wobec Zagłady Żydów”, Wydawnictwo Vis- à
-Vis Etiuda, 2024, s. 69.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 88.
[4] Tamże, s. 65.
[5] Tamże, s. 66-67.
[6] Tamże, s. 12.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Michał Wójcik, „Rywka: Śmierć ze złotym warkoczem: Gry wojenne polskiego podziemia”, Wielka Litera, 2024

Patrycja Dołowy, "Pęknięte lustro: Próba portretu Adama Czerniakowa", Filtry, 2024

Teatr Iota, "Więcej niż wiatr", "Słowo o szczęściu"